przepis idealny, chrust wychodzi delikatny, kruchutki, pyszny, idealnie napowietrzony.
Dzięki robotowi kuchennemu i maszynce do makaronu niezbyt się napracowałam :)
Z podanych składników wychodzi bardzo dużo faworków, 4 duże talerze. Spokojnie mona zrobić z połowy porcji:
Składniki:
- 1/2 kg mąki
- 6 żółtek
- 6 łyżek kwaśnej śmietany 18% (niezbyt kopiaste)
- spora szczypta soli
- 1 łyżka cukru wanilinowego, lub cukru z wanilią lub środek z 1 laski wanilii
- 2 łyżki spirytusu (zdecydowanie nie polecam octu, na następny dzień ocet jest wyczuwalny w smaku)
- cukier puder do posypania zimnych faworków
Z podanych składników zagniotłam ciasto (użyłam robota kuchennego - ok. 7 minut hakiem do ciasta drożdżowego), następnie, przez około 15 minut uderzałam w nie tłuczkiem (składałam na pół i uderzałam, żeby jak najwięcej powietrza wtłoczyć do środka).
Bez czekania/odpoczywania, ciasto podzieliłam na mniejsze kawałki i rozwałkowałam na minimalną grubość - użyłam maszynki do makaronu, wałkowałam na kilku grubościach, ostatnia - poz. 8 wywałkowała mi ciasto o grubości pergaminu.
Zdecydowanie polecam maszynkę do makaronu, ręczne rozwałkowanie na taką grubość ciasta zabiera za dużo czasu.
Pocięte w paski ciasto, przełożone na kształ faworków smażyłam w oleju rzepakowym, w dużym garnku z grubym dnem. Przewracałam patyczkiem do szaszłyków. Faworki smażyłam po 5-6 sztuk jednocześnie, po około 1-1,5 minuty z każdej strony.
Całość zajęła mi 1,5 h.
Smacznego :)
Pycha te faworki są wyjątkowe.Pierwszy raz jadłam takie cieniutkie i to jest właśnie to,nie można im się oprzeć po prostu są pyszne.
OdpowiedzUsuń